Fotografia jest dla mnie chwytaniem przemijającej chwili, która jest prawdziwa
JACQUES-HENRI LARTIGUE
Nie ma w Szklarskiej Porębie lepszego miejsca dla zobrazowania powyższych słów od Galerii Fotografii artystycznej prowadzonej przez Janinę Korpal. Zmarły w roku 1977 mąż Pani Janiny – Jan Korpal był uznanym artystą fotografem, mistrzem portretu, autorem znakomitych pejzaży karkonoskich. Zamieszkał w Szklarskiej Porębie zaraz po zakończeniu wojny w 1945 roku. Swoją sztuką Jan Korpal przyczynił się do wyeksponowania piękna naszej miejscowości, w której w latach 1945-1947 spełniał rolę pionierską w dziedzinie kultury.
Dziś coroczne wycieczki szlakiem Wlastimila Hofmana zaczynają się przy domu Państwa Korpal. Dlaczego właśnie tam? Okazuje się, że słynny malarz niezwykle cenił sobie fotograficzne umiejętności Jana Korpala co zaowocowało niezliczoną ilością fotografii na których „zatrzymane zostały chwile” z życia naszego malarza. Jak zaczęła się ta znajomość? Pani Janina wspomina, jakby to było wczoraj: Jesienią 1947 roku, przyszła do nas gosposia Państwa Hofmanów. W plecaku przyniosła dwa płótna z namalowanymi przez Hofmana obrazami prosząc w Jego imieniu o wykonanie ich fotokopii. Zdjęcia zrobione przez męża tak przypadły Hofmanowi do gustu, że nas do siebie zaprosił. Pierwsza wizyta we Wlastimilówce, wywarła na Pani Janinie ogromne wrażenie:
Byłam trochę stremowana. Szliśmy przecież w gości do wielkiego, uznawanego w świecie malarza, tymczasem przyjął nas tak radośnie, tak serdecznie, jak swoich, starych, najlepszych przyjaciół. Już takim po prostu był, niezwykle serdecznym, ciepłym człowiekiem. Do dziś pamiętam o jego pełne blasku spojrzenie, arystokratyczny wąsik i to co zrobiło na mnie wielkie wrażenie, to mnóstwo obrazów na ścianach. Pomyślałam wtedy, że to bardzo pracowity człowiek i to szybko się potwierdziło.
Znajomość Jana Korpala z Wlastimilem Hofmanem szybko przerodziła się w coś na kształt artystycznej przyjaźni. Być może stało się tak dlatego, że obaj mieli czeskie korzenie i obu charakteryzowała, jak żartował Jan Izydor Sztautynger, „prawdziwie czeska pracowitość”. Niewątpliwie jednak obaj potrafili patrzeć na świat, na rzeczywistość oczami artystów. Lubili się też wzajemnie oceniać. Głęboka zażyłość artystów zaowocowała doskonałymi portretami obu twórców, uwiecznionymi zarówno na kliszy fotograficznej jak i na płótnie.
To dzięki tej zażyłości i zatrzymanych w kadrze chwilach możemy dziś cofnąć się w czasie i obejrzeć Wlastimila Hofmana nie tylko podczas oficjalnych uroczystości, ale podczas pracy przy sztaludze i podczas wypoczynku na ulubionej ławeczce w okolicach Złotego Widoku. Pani Janina Korpal od wielu lat pielęgnuje pamięć o tak niezwykłym mieszkańcu naszego miasta jakim był Hofman. W swojej galerii zgromadziła wiele pamiątek związanych z malarzem. Pytana o to dlaczego postanowiła upamiętniać Hofmana w swojej galerii, sięga pamięcią w odległą już przeszłość.
Zapytałam go (Wlastimila Hofmana – red.), dlaczego tak dużo pracuje. Czasem niemal bez wytchnienia. Potrafił przecież namalować kilka obrazów jednego dnia. Chętnych na jego obrazy nigdy nie brakowało a i Hofman nikomu nie odmawiał sportretowania. I kiedy się o to zapytałam, to mi powiedział, że przecież nic innego po nim nie zostanie tylko jego obrazy. Nie miał dzieci, więc cząstkę siebie zostawiał właśnie w swoich obrazach i dlatego są takie cenne. Malarstwo było jego światem, jego filozofią życia. Wtedy właśnie postanowiłam, że będę się starać pamięć o nim ocalić od zapomnienia.
Wspomnienia o malarzu to jednak nie tylko fotografie. To także wiele epizodów, o których Wlastimil Hofman opowiadał swoim przyjaciołom. Tu znów odwołujemy się do pamięci Pani Janiny Korpal: Hofman lubił się dzielić swoimi przeżyciami. A już od najmłodszych lat te przeżycia związane były z jego pasją. Brat Hofmana narzekał, że nie może się z nim bawić bo mały Wlastimil tylko rysował i rysował. Czasem to umiłowanie rysowania wpędzało go w kłopoty. Jak choćby w rodzinnym Karlinie, kiedy na świeżo pobielonej ścianie szkoły, kawałkiem węgla wyrysował jedno ze swoich pierwszych „dzieł”. Szkolny woźny, przy pomocy kija od szczotki, dobitnie i boleśnie dał odczuć małemu adeptowi malarstwa, co sądzi o jego talencie. Hofman po latach dowcipnie wspominał, że woźny chyba jednak nie znał się na sztuce... Tak, dzięki znajomości z Hofmanem, życie było dużo ciekawsze.
ul. Kilińskiego 3
tel. 75 717 21 91
otwarta: termin wizyty należy wcześniej ustalić telefonicznie
Wojska Polskiego 11
58-580 Szklarska Poręba
+48 536 150 050
+48 75 761 58 09
+48 75 769 38 54
recepcja@czarnykamien.com